Inner & Outer R
"The Dark Throne"
Chapter 3: The Witch Who Schemes
Stałem na dziedzińcu zamku. Wielkiego zamku usłanego trupami, i zastanawiałem się. Jakim cudem mogło dojść do czegoś takiego? Jakim cudem Zakon Świętych w ogóle zdołał dokonać czegoś takiego? Legion Natevurusa składał się z jednych z najpotężniejszych wampirów jakie kiedykolwiek po tej ziemi chodziły. Zakon Świętych już parę razy wdawał się w walki z mniejszymi oddziałami Legionu Natevurusa, jedynie po to by przegrać. Skąd więc ta nagła zmiana? Poziom zniszczeń samego zamku, wskazuje na to że coś wielkiego tutaj było. Golemy? Nie, Zakon babra się tylko tak zwaną przez nich, "Świętą Magią", a ona nie posiada w sobie żadnych zaklęć będących w stanie przywoływać golemy. Może więc ktoś im pomógł, ktoś kto potrafi przywoływać golemy? Najemnicy? Całkiem prawdopodobne. Ale mimo wszystko, sądzę że nawet z pomocą takich najemników i ich golemów, Magiczna Bariera by tak po prostu sobie nie padła. Co więc było przyczyną? Może same Anioły im pomagały? Cholera wie.
Ja jednak wciąż nie wiedziałem, co mam zrobić. Czy powinienem ruszyć za Natevurusem, czy też powinienem zostawić Zakon na pastwę losu. Oni nie mają z nim szans, powinni byli wiedzieć czym się skończy taki atak. Ale skoro taka dość spora armia religijnych fanatyków nie da mu rady, to jakim cudem ja bym miał mu coś zrobić? Walka z tym monstrum to tylko szaleństwo.
"Salazarze! Co ty tu jeszcze robisz? Czemu nie ruszasz za Natevurusem?"
Usłyszałem głos. Łagodny, ciepły głos. W tym samym momencie, coś za mną się rozświetliło ciepłym światłem. Odwróciłem się, i ujrzałem nagą dziewczynę o długich białych włosach. Wyglądała bardzo młodo, młodziej ode mnie. Unosiła się parę centrum nad ziemią. Była naprawdę ładna.
"Kim jesteś?" Zapytałem.
"Jestem Kyrie, Bogini Światła i Ciemności."
"..." Urwałem. Nie wiedziałem co powiedzieć. Kyrie? TA Kyrie? Bogini która zrodziła się z połączenia mocy "Ojca Całego Zniszczenia" i "Matki Całego Stworzenia"? "Dziecko Światła i Ciemności"? Co ona tutaj robi? Czyżby miała coś wspólnego z tym wszystkim co się stało?
"Rozumiem że jesteś zaskoczony tym, że pojawiłam się przed tobą tak znienacka, nie ma jednak na to czasu. Musisz jak najszybciej podążyć za Natevurusem! Musisz go powstrzymać zanim dojdzie do straszliwej katastrofy!" Powiedziała Kyrie, z zatroskaną miną na twarzy.
"Że co? Mam iść na pewną śmierć dla osób których nienawidzę? O ile dobrze pamiętam, to Zakon Świętych chciał mnie zabić, i wysłał za mną listy gończe kiedy odmówiłem dołączenia do nich, i nazwałem ich boga Altara "wrednym sukinsynem".
"Prawda, ale..."
"Bogini czy nie, nie mam zamiaru ulegać twoim namowom. Nie ma żadnego sensu w śmierci z ręki Nate'a. A już z pewnością nie za tę bandę fanatycznych patałachów." Odpowiedziałem, po czym wymamrotałem zaklęcie Portalu. Natychmiastowo po tym, otworzył się portal do mojego mieszkania. Byłem już gotów przejść przez niego, gdy...
"Nie! Błagam! Wysłuchaj mnie! Tu nie chodzi tylko o Zakon! Tu chodzi też o niewinnych ludzi z pobliskiego miasta, niedaleko od Cytadeli! On na pewno też ich zaatakuje!" Powiedziała Kyrie, niemal krzycząc. Była wyraźnie zdesperowana.
"Słuchaj no, Kyrie. Czemu sama się tym nie zajmiesz? Jesteś w końcu, kurwa, Boginią Światła i Ciemności. Powinnaś być w stanie powstrzymać go bez problemu! BA! Z pewnością mogłabyś wymazać go z istnienia, i mielibyśmy spokój."
"T-to prawda, mogłabym. A-ale ja... ja nie mogę... jego. Nie." Odpowiedziała jąkając się. I czyżby zaczerwieniła się trochę na twarzy?
"Czemu nie?"
"Ponieważ ona, niczym nastolatka, jest zadurzona w jego osobie."
Rozległ się kolejny głos. Ten jednak nie był ciepły, a chłodny, lecz można było w nim wyczuć rozbawienie. Obejrzałem się, i zobaczyłem wysoką, szczupłą kobietę, ubraną w długą obcisłą suknię. Miała włosy złote, nie blond, tylko po prostu złote. Lśniły jasno, mimo iż nie było słońca. Na jej twarzy malował się okrutny uśmiech.
"Hmm? A ty kto?" Zapytałem, mrużąc oczy.
"Oh, nie musisz się mnie bać, potomku Seleriny Tagard. Ja i twoja pra, pra, pra, pra, pra (i jeszcze parę razy pra) babka byłyśmy przyjaciółkami, wiesz? Nazywam się Ultimania, i jak ci już wiadomo, jestem Wiedźmą Czasu i Przestrzeni."
"Ty i moja... przyjaciółkami?" Zapytałem, nieco zaskoczony. Nie byłem do końca pewien czy ufać jej czy nie. Jednak...
"Nie słuchaj jej, Salazar. Ta wiedźma kłamie! Twoja pra babka, wraz z Natevurusem i paroma innymi, walczyła by powstrzymać jej szalony plan!"
Ultimania zachichotała. Okrutny uśmiech nie zniknął z jej twarzy.
"Naprawdę zabawne. Czy już zapomniałaś, droga Kyrie, że nigdy nie posunęłabym się tak daleko w moich planach te 500 lat temu, gdyby nie ty i twoja moc? Byłaś naprawdę wspaniałą zabawką. Zastanawiam się czy nie wykorzystać cię po raz kolejny."
"Nie wiem do końca o co tu chodzi, ale wygląda na to, że będę musiał spuścić ci łomot, wiedźmo."
To mówiąc, przywołałem mój miecz, który pojawił się w mojej prawej dłoni. Przybrałem moją pozycję bojową.
"Heh, daruj sobie chłopcze." Powiedziała Ultimania, po czym parsknęła śmiechem. "Rozwalenie cię na miliardy atomów nie byłoby dla mnie problemem. Jednak, wolę zostawić ci pewną informację."
"Jaką?"
"Zakon Świętych został wyposażony w tak zwane "Bojowe Maszyny Nowej Generacji". Zostały one stworzone przez znajomą ci dobrze, Korporację Magnus. Ciekawe co zrobisz z tą informacją, chłopcze?" To mówiąc, Ultimania wybuchła szaleńczym śmiechem, i rozpłynęła się w powietrzu.
"Alister. Pfeh, kto by pomyślał, że on będzie w to zamieszany?" Powiedziałem, posyłając mój miecz z powrotem do mojego mieszkania.
"Nie ważne! Musisz szybko podążać za Natevurusem!" Krzyknęła Kyrie.
"Czy my już przypadkiem o tym nie rozmawialiśmy? A tak, było coś. Wydaje mi się, że moja odpowiedź brzmiała... NIE!" To mówiąc, skierowałem się do wciąż otwartego portalu.
"Czy ty nic nie rozumiesz? To wszystko jest częścią jakiegoś planu Ultimani! Nie możemy jej pozwolić na to aby..."
"A co to za plan? Jaki jest jego cel? Wiesz chociaż to?" Powiedziałem, zatrzymując się tuż przed portalem.
"Znam tylko cel."
"A więc?"
"Jej celem jest... kompletna anihilacja tego świata."
* * *
Moim celem jest niszczenie. Jak tylko sięgam pamięcią, właśnie tym zawsze się zajmowałam. Nie wiem czemu, ale sprawia mi to ogromną przyjemność. Interesuje mnie tylko Terration, niszczyłam go już wiele razy. Za każdym razem sukces. Oczywiście, byłoby to wszystko nudne gdybym tak po prostu używała tylko jednej metody destrukcji. Dlatego też zawsze wymyślam nowe sposoby na zniszczenie kolejnych Terrationów.
Jednak, raz zawiodłam. Nie udało mi się zniszczyć świata, i zapłaciłam za to wielką cenę. Zostałam zamknięta w szkatule, niczym jakiś przedmiot. Moje moce zostały mi zabrane i rozproszone po całym świecie, umieszczone w różnych przedmiotach. Pomimo tego iż byłam najpotężniejszą istotą która kiedykolwiek chodziła po tej planecie, byłam bezsilna.
Teraz, parę set lat później, udało mi się wreszcie złamać nieco moc zaklęcia. Ale mimo iż mogę już wolno chodzić po świecie, to moje moce są mocno ucięte. Ale wkrótce odzyskam całą moją potęgę i wtedy osiągnę mój cel... anihilację tego świata.
Monday, August 24, 2009
Inner & Outer - The Dark Throne - Chapter 3 - The Witch Who Schemes
Labels:
fantastyka,
fantasy,
inner,
opowiadanie,
outer,
wampir,
wampiry,
wiedźma,
wiedźmy
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment